barana.<br> Zarzynali go i nie mogli zarżnąć.<br> Nawet nie dlatego żeby baran był święty czy też nawiedzony przez złą siłę, mieszkającą w każdym z nas.<br> Nie mogli go zarżnąć, chociaż sprowadzano do niego po kolei wszystkich rzeźników z miasteczka, którzy bez większego trudu w inne dni potrafili się rozprawić setką baranów, z wieloletnim knurem, z maciorą, bykiem ważącym tonę, co to zamiast oczu miał wprawione w oczodoły kawałki białego od żaru żelaza.<br> Próbowali i tak, i siak, rzeźnickim nożem szerokim na dłoń kmiecą, wąziutkim majchrem wyjedzonym przez czas, przez śmierć nim zadawaną, gnypem zakrzywionym jak ręka zacięta na zawsze w łokciu