wiosenny sad, położył je brzuchem na stole, a z nich poczęły wyskakiwać po jednym, po dwa ledwie opierzone kurczątka, wszystko się wyjaśniło.<br> Jakoż jego żona nie mogąc się doprosić o słomiany kojec, zamieniła nań byle jak sklejone basy.<br> To wtedy on, młody żonkoś, a dzisiejszy ojciec z własną rodzinną muzyką, bardzo się zawstydził.<br> Ale jakoś wybrnął z tego zawstydzenia, powiadając, że te wielkie basy już od paru lat miały ochotę coś urodzić i wreszcie urodziły takie małe skrzypce.<br> To jak się to poczęcie zdarzyło, to on ma już to z głowy i te wielkie basy powierza synowi, a on odtąd będzie