Typ tekstu: Książka
Autor: Worcell Henryk
Tytuł: Zaklęte rewiry
Rok wydania: 1989
Rok powstania: 1936
na nich porozumiewawczo i złośliwie kiwnął głową, jakby chciał powiedzieć: Widzieliście kiedy takiego drania?" - Proszę, proszę! - zawołał urażonym głosem .
Dyrektor, tęgi, brodaty mężczyzna, siedział na foteliku cały pochylony naprzód, wyczekujący.
- No, dokąd mam czekać! Kartę! - wyrwał jadłospis z ręki Romana i położył go na stole. - Najpierw niech pan przyniesie filiżankę barszczu, a potem... Co tam dziś macie takiego?
Roman przechylił głowę usiłując zajrzeć do jadłospisu. - Może mózg po wiedeńsku, panie dyrektorze?
Nie powiedział tego w znaczeniu złośliwym - mózg po wiedeńsku była to w jego pojęciu potrawa jak każda inna i nigdy mu nie przywodziła na myśl mózgu ludzkiego. Natomiast dyrektor teatru
na nich porozumiewawczo i złośliwie kiwnął głową, jakby chciał powiedzieć: Widzieliście kiedy takiego drania?" - Proszę, proszę! - zawołał urażonym głosem &lt;page nr=306&gt;.<br>Dyrektor, tęgi, brodaty mężczyzna, siedział na foteliku cały pochylony naprzód, wyczekujący.<br>- No, dokąd mam czekać! Kartę! - wyrwał jadłospis z ręki Romana i położył go na stole. - Najpierw niech pan przyniesie filiżankę barszczu, a potem... Co tam dziś macie takiego?<br>Roman przechylił głowę usiłując zajrzeć do jadłospisu. - Może mózg po wiedeńsku, panie dyrektorze?<br>Nie powiedział tego w znaczeniu złośliwym - mózg po wiedeńsku była to w jego pojęciu potrawa jak każda inna i nigdy mu nie przywodziła na myśl mózgu ludzkiego. Natomiast dyrektor teatru
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego