złożoną z kilku ręcznie dzierganych prostokącików. "Weź to, moje dziecko - powiedziała - zrobiłam dla ciebie, choć trudno było haftować drobnymi krzyżykami, moje oczy, Jadwiniu, są już bardzo słabe..."<br><br>Tej "książeczki na igły" - małego rękodzieła pani Orzeszkowej, w roku wygnania: 1940, nie zapomniała zabrać do pakowanych w pośpiechu tobołków. Towarzyszyły jej te barwne włóczkowe kwiaty, wyszyte na prostokącikach sukna, przez cały czas pobytu w Kazachstanie.<br><br><br>...A jak tam było w Kazachstanie? Pani Jadwiga opowiada mi o swojej pracy w miejscowym sowchozie. Musiała iść do roboty w polu, gdy jeszcze nie miała, razem z bliskimi, gdzie mieszkać. Marzli w jakiejś pakamerze drewnianego baraku. Radzono