konarach powykręcanych jak ludzkie ciała, poddawane przez oprawców srogim męczarniom w izbie tortur,<br>a pociąg jechał niespiesznie wzdłuż wąskich, połyskujących metalicznie kanałów, staliśmy w uchylonych oknach i wpatrywaliśmy się w mijany krajobraz, wierząc, że lada chwila pojawi się Ali Baba i czterdziestu rozbójników i usłyszymy śpiewny głos Szeherezady, opowiadającej swoje baśnie z tysiąca i jednej nocy, i marzyliśmy, aby stać się Aladynami ufnymi nie tylko we własne siły, lecz także w pomoc potężnego dżinna, uwięzionego w cudownej lampie, i wagon kołysał się, żarliwe słońce rozpalało dach i z wolna zaczęła nas ogarniać senność, i wróciliśmy na swoje miejsca w przedziale,<br>wtulony