autora dwudziestu kilku mądrych książek, który obok niej siedzi. Tfu, co za ohydne, megalomańskie mordy. Proszę mi wybaczyć, pani Mario, ale nie mogę już na nich patrzeć. Żegnam.<br>Był bardzo wzburzony. Pożegnał się tylko z Olafową i odszedł. Dziadzia wycedził z fajeczką w ustach:<br>- Atak neurastenii.<br>- Gdzie tam neurastenii, facet bawi się w rózgę społeczną. Znalazł się Skarga, psiakrew - idiota, trzeba było mu po pysku dać.<br>- Ależ, panie Zygmuncie, dlaczego zaraz tak ostro, podenerwowany był.<br>Olaf począł bronić Klimka:<br>- Moi drodzy, swoją drogą dużo słuszności było w tym - smarkaczowskim może nieco - wybuchu. Wasza nonszalancja jest rzeczywiście czasem przykra. Zachowujecie się tak, jakbyście