Typ tekstu: Książka
Autor: Kofta Krystyna
Tytuł: Wióry
Rok: 1996
taki
ładny kolor, ale to trucizna, ojej, zaraz trucizna,
tyle co za paznokciem, przecież nikt tego nie będzie
lizał, mówi Szprycha, a jak jakiś mały dzieciak
poliże, upiera się Pająk, to niech nie liże,
zaraz się nie otruje...

Słońce coraz mocniej grzeje, ze wszystkich mieszkań
wybiegają dzieci. Te zupełnie małe bawią się
w pryzmie żółtego piasku przywiezionego
w jakimś celu dwa miesiące temu, tylko nie
roznosić mi tego piasku po całym podwórku, mówi
Stróżka widząc ze czterdzieści równo ustawionych
babek; pracowitość trójki małych piekarzy
jest zdumiewająca, z podziwu godną cierpliwością
wykonują wciąż od nowa te same czynności,
bez śladu znużenia pukają w
taki <br>ładny kolor, ale to trucizna, ojej, zaraz trucizna, <br>tyle co za paznokciem, przecież nikt tego nie będzie <br>lizał, mówi Szprycha, a jak jakiś mały dzieciak <br>poliże, upiera się Pająk, to niech nie liże, <br>zaraz się nie otruje...<br><br>Słońce coraz mocniej grzeje, ze wszystkich mieszkań <br>wybiegają dzieci. Te zupełnie małe bawią się <br>w pryzmie żółtego piasku przywiezionego <br>w jakimś celu dwa miesiące temu, tylko nie <br>roznosić mi tego piasku po całym podwórku, mówi <br>Stróżka widząc ze czterdzieści równo ustawionych <br>babek; pracowitość trójki małych piekarzy <br>jest zdumiewająca, z podziwu godną cierpliwością <br>wykonują wciąż od nowa te same czynności, <br>bez śladu znużenia pukają w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego