Typ tekstu: Książka
Autor: Kofta Krystyna
Tytuł: Wióry
Rok: 1996
gdzie drwa
rąbią, tam wióry lecą, ale tak nie można, nie,
to niemożliwe, wszystko jak wszystko, ale
nie z naszego podwórka, na naszym podwórku
nigdy...

Topole nastawiają liście-uszy, liście-usta,
liście-serca i chłoną te myśli i powtarzają
je niebu i ziemi, powtarzają też głosem Marycha
wypowiedziane zdanie:

"Nie becz, matka, przecież jeszcze żyję".

Powietrze wchodzące przez otwarte okna przynosi
coraz to nowe powiewy z podwórka i wtłacza
je do mieszkań, skąd uchodzą nadzieje i obawy
lokatorów.

Może będzie inaczej, myśli Cholewkarz,
chociaż przez jakiś czas, może domiar umorzą.

Trzeba się będzie dowiedzieć, czy w Radzie Narodowej
zostanie ten sam
gdzie drwa <br>rąbią, tam wióry lecą, ale tak nie można, nie, <br>to niemożliwe, wszystko jak wszystko, ale <br>nie z naszego podwórka, na naszym podwórku <br>nigdy...<br><br>Topole nastawiają liście-uszy, liście-usta, <br>liście-serca i chłoną te myśli i powtarzają <br>je niebu i ziemi, powtarzają też głosem Marycha <br>wypowiedziane zdanie:<br><br>"Nie becz, matka, przecież jeszcze żyję".<br><br>Powietrze wchodzące przez otwarte okna przynosi <br>coraz to nowe powiewy z podwórka i wtłacza <br>je do mieszkań, skąd uchodzą nadzieje i obawy <br>lokatorów.<br><br>Może będzie inaczej, myśli Cholewkarz, <br>chociaż przez jakiś czas, może domiar umorzą.<br><br>Trzeba się będzie dowiedzieć, czy w Radzie Narodowej <br>zostanie ten sam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego