albo z nóg), lecz ów "smaczny sok" przez Pana Boga i człowieka pospołu sfermentowany i z wielką sztuką przechowywany dla potrzeb naszego zdrowia i naszej radości. To prawda, że zjawisko to w historii naszej ojczyzny miewało "wymiar wręcz polityczny", jak pisze w swoich interesujących szkicach o winie Krzysztof Kowalski (Amfory, beczki, butelki, LSW, Warszawa 1988), "towarzysząc narodzinom polskiej państwowości, towarzysząc chrystianizacji", a także, w postaci opilstwa, jako jeden ze sprawców tejże, ale istota twórczej szlachetności wina w różnych miejscach przetrwała, jak choćby podczas czwartków u króla Stasia, gdzie mowy nie było o pijaństwie, choć wino stanowiło inspiracyjny i naturalny składnik tego