po co się pakował w tę całą historię. Kiedy zadzwonił Gienio Piekarski i zaproponował .kilkudniowy pobyt <page nr= 67><br>w Zakopanem, ani przypuszczał, że ma brać udział w farsie. Potem było za późno, żeby się wycofać. I teraz siedział w charakterze rajdowego pilota obok starszego, mrukliwego mężczyzny w szarym kombinezonie i śmiesznym, murarskim berecie z antenką, który flegmatycznie przerzucał biegi, jakby wiózł klienta na niedzielny spacer.<br>- Panie Kurawicz, turlaj się pan trochę - rzucił widząc, że silnik dławi się przy trzydziestu na godzinę, na trzecim biegu. - Zarżnie pan auto.<br>- Samochód, panie Witku - powiedział sentencjonalnie Kurawicz - lubi, żeby się z nim delikatnie obchodzić, jak z kobietą