Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 03
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2001
końcu w Byblos, gdzie od 1963 roku prowadzi restaurację, w wolnych chwilach zajmując się archeologią.

Piękna i nieszczęśliwa

Najładniejsze miasto Libanu, to, moim zdaniem, Tripoli. Tak je zwą Libańczycy-chrześcijanie, bo muzułmańska część społeczeństwa nazywa je Trablos. Na głównym placu, przy wieży zegarowej, wrze jak w ulu. Niecierpliwi taksówkarze trąbią bez opamiętania, sprzedawca bananów przekrzykuje się z handlarzem zegarków. Włóczę się po suku - arabskim bazarze. Chcę kupić pomarańcze; targuję się, jak mogę, ale gdy wyjmuję portfel, sprzedawca nie chce pieniędzy. Tutaj ciągle ktoś mnie czymś częstuje, zaprasza na kawę - zupełnie bezinteresownie.
Późnym popołudniem docieram do górującej nad miastem krzyżackiej twierdzy. Jak na
końcu w Byblos, gdzie od 1963 roku prowadzi restaurację, w wolnych chwilach zajmując się archeologią. <br><br>&lt;tit&gt;Piękna i nieszczęśliwa&lt;/&gt;<br><br>Najładniejsze miasto Libanu, to, moim zdaniem, Tripoli. Tak je zwą Libańczycy-chrześcijanie, bo muzułmańska część społeczeństwa nazywa je Trablos. Na głównym placu, przy wieży zegarowej, wrze jak w ulu. Niecierpliwi taksówkarze trąbią bez opamiętania, sprzedawca bananów przekrzykuje się z handlarzem zegarków. Włóczę się po suku - arabskim bazarze. Chcę kupić pomarańcze; targuję się, jak mogę, ale gdy wyjmuję portfel, sprzedawca nie chce pieniędzy. Tutaj ciągle ktoś mnie czymś częstuje, zaprasza na kawę - zupełnie bezinteresownie. <br>Późnym popołudniem docieram do górującej nad miastem krzyżackiej twierdzy. Jak na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego