szmergla, fobii, obłędu, to niemożliwe, tak nie można żyć! Muszę się z tego otrząsnąć!<br>Co za pomysł, co za koszmarny pomysł!...<br>Uczyniłam gigantyczny wysiłek...<br>- Zatrzymaj się, kochanie - powiedziałam stanowczo. - Już odpoczęłam. Zrób mi tę przyjemność i pozwól, że dalej sama poprowadzę. Niech ja wreszcie mogę jechać sobie spokojnie znajomą drogą bez pośpiechu i przed nikim nie uciekając.<br>Przyhamował, ale po chwili znów przycisnął gaz.<br>- Od Poznania sobie pojedziesz - odparł nie mniej stanowczo. - Podjadę do "Merkurego", napijemy się kawy i potem się zamienimy. Zgadzasz się?<br>To było tak normalne, tak naturalne, takie jakieś zwykłe i znajome, tak bardzo przypominało chwile, które spędzaliśmy w