tyłem, przysięgłaby, że widzi ich uśmiechy i mimo gwaru słyszy ich śmiech. "On! To on tak, kiedy ja umieram!" Spojrzała błędnie na siedzących przy niej gestapowców. Stach się podnosi.<br>"Boże, zaraz wyjdzie. Zatrzymać. Czy zawoła, żeby go zatrzymać?" Wychodzą, on nie widzi... Już są w progu... Wyszli. Mija jakiś ogromny, bezgraniczny czas...<br>Baśka ostatnim, rozpaczliwym wysiłkiem odwraca wzrok na salę. Widzi ją. Tamtą: Jakimś mściwym półgestem, półobrotem umęczonego ciała wskazuje na nią towarzyszącym jej gestapowcom. Szatyn robi jakiś ruch. W momencie gdy blondynka chowa do torebki uzyskane przed chwilą od Kolumba 50 000 zł, które mają przedłużyć życie Baśki, zbliża się