a po chwili, gdy mnie znów dochodzi,<br>jest miękki, drżący:<br> - Proszę przynajmniej powiedzieć, kim pan jest. I tak to będzie<br>wymagało, abym panu uwierzyła.<br> - Niestety, tego tak do końca nie wiem. Musiałaby mnie pani zobaczyć.<br>Choć to też niewiele pani powie.<br> Cisza coraz dłuższa, zaczynam się już niepokoić, że może<br>bezszelestnie odeszła od drzwi i nigdy ich przede mną nie otworzy, gdy<br>niespodziewanie zazgrzytał klucz w zamku i drzwi z lekka odstąpiły od<br>futryny, a z wąskiej szczeliny spojrzały na mnie duże, zwiędnięte oczy.<br>I wtedy jednym tchem wyrzuciłem coś najbardziej głupiego:<br> - Pan burmistrz wpadał czasem do moich dziadków na zsiadłe