Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
je nazwał: Zdaje się, że w jego parafii, wiosce górskiej, warunki są ciężkie. To ma na myśli, gdy powiada, że San Sisto jest "najsmutniejsze". Wspomniał o tym ot tak, nawiasowo, kiedy rozmowa zeszła na piękno widoków. Z jego słów wypada, że leży ono "w prawdziwych górach". Ale na odludziu. Stąd bieda. Słuchałem, mało się odzywając. Wkrótce zamilkł. Odwracał tylko od czasu do czasu głowę w moją stronę, tak jak w pociągu.
- Dobrze tu? Co? - pytał. - Oddycha się na koniec. - Rzeczywiście - przytakiwałem. - Kąpiel dla płuc! - O, jak pięknie pan to wyraził! Kąpiel dla płuc!
I odtąd co jakiś czas powtarzał to. W
je nazwał: Zdaje się, że w jego parafii, wiosce górskiej, warunki są ciężkie. To ma na myśli, gdy powiada, że San Sisto jest "najsmutniejsze". Wspomniał o tym ot tak, nawiasowo, kiedy rozmowa zeszła na piękno widoków. Z jego słów wypada, że leży ono "w prawdziwych górach". Ale na odludziu. Stąd bieda. Słuchałem, mało się odzywając. Wkrótce zamilkł. Odwracał tylko od czasu do czasu głowę w moją stronę, tak jak w pociągu.<br>- Dobrze tu? Co? - pytał. - Oddycha się na koniec. - Rzeczywiście - przytakiwałem. - Kąpiel dla płuc! - O, jak pięknie pan to wyraził! Kąpiel dla płuc!<br>I odtąd co jakiś czas powtarzał to. W
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego