się pościel i wszelkie inne przedmioty, które mogły być zanieczyszczone przez pacjentów, nie dopuszcza się żadnych odwiedzin, a informacji rodzinom udziela się tylko przez telefon.<br> Mam wrażenie, może słuszne, a może nie, że personel szpitali, w których ma się na co dzień do czynienia z tak ciężkimi przypadkami, zdobywa z biegiem czasu coś w rodzaju odporności psychicznej wobec samego zjawiska cierpienia i śmierci. Nie, to nie jest zobojętnienie. Skłonny jestem raczej przypuszczać, że gdyby lekarz czy pielęgniarka tam zatrudnieni przeżywali głęboko zgon każdego pacjenta, to szybko doszłoby do załamania i zabrakłoby im rozwagi i opanowania, jakie nieodzowne są dla właściwej diagnozy