Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 9
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
i obrażaliśmy się jak dzieci. Tęskniliśmy jak wariaci, przez cały dzień pełni niepokoju, gdzie jest to drugie? Co robi? Czy tęskni? Potem godzinami siedzieliśmy bok przy boku, napawając się swoją obecnością.
Pewnego dnia obudził się zapuchnięty. Prawie nie było widać mu oczu. Nie chciał jeść, nie chciał pić. Wysoka gorączka, biegunka z krwią, leciał przez ręce. Lekarz, antybiotyki, zastrzyki, kroplówka. Nic nie skutkowało, nikt nie wiedział dlaczego. Dni odmierzane pigułkami, białymi, czerwonymi, żółtymi. Nauczyłam się robić zastrzyki. Podawać kroplówkę, gotować kleik z ryżu.
Po miesiącu pierwszy raz rzuciłam strzykawką o podłogę. Po półtora miesiąca siedziałam na granatowej jak burzowe morze podłodze
i obrażaliśmy się jak dzieci. Tęskniliśmy jak wariaci, przez cały dzień pełni niepokoju, gdzie jest to drugie? Co robi? Czy tęskni? Potem godzinami siedzieliśmy bok przy boku, napawając się swoją obecnością.<br>Pewnego dnia obudził się zapuchnięty. Prawie nie było widać mu oczu. Nie chciał jeść, nie chciał pić. Wysoka gorączka, biegunka z krwią, leciał przez ręce. Lekarz, antybiotyki, zastrzyki, kroplówka. Nic nie skutkowało, nikt nie wiedział dlaczego. Dni odmierzane pigułkami, białymi, czerwonymi, żółtymi. Nauczyłam się robić zastrzyki. Podawać kroplówkę, gotować kleik z ryżu.<br>Po miesiącu pierwszy raz rzuciłam strzykawką o podłogę. Po półtora miesiąca siedziałam na granatowej jak burzowe morze podłodze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego