Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 2 (150)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
w pierwszym odruchu Jacek M. usiłował z powrotem dostać się do nieszczęsnego mieszkania, aby - nawet pod groźbą zarobienia w zęby - odzyskać swoje ubranie, dokumenty i kluczyki od samochodu. Na nic jednak się zdało pukanie (dzwonek nie działał), a później walenie w drzwi. Podobnie jak próby otwarcia nieszczęsnej kraty oraz prośby, błagania, przeprosiny i obietnice sowitego zadośćuczynienia. Jedynym skutkiem hałasu, jaki narobił na cały chyba dom, było to, że uchyliły się drzwi jednego z mieszkań na parterze i jakiś mężczyzna krzyknął: "Jak za chwilę się nie uciszycie, to już nawet nie będę wzywał policji, tylko wystrzelam jak kaczki. Cholerne menele, ciągle to
w pierwszym odruchu Jacek M. usiłował z powrotem dostać się do nieszczęsnego mieszkania, aby - nawet pod groźbą zarobienia w zęby - odzyskać swoje ubranie, dokumenty i kluczyki od samochodu. Na nic jednak się zdało pukanie (dzwonek nie działał), a później walenie w drzwi. Podobnie jak próby otwarcia nieszczęsnej kraty oraz prośby, błagania, przeprosiny i obietnice sowitego zadośćuczynienia. Jedynym skutkiem hałasu, jaki narobił na cały chyba dom, było to, że uchyliły się drzwi jednego z mieszkań na parterze i jakiś mężczyzna krzyknął: <q>"Jak za chwilę się nie uciszycie, to już nawet nie będę wzywał policji, tylko wystrzelam jak kaczki. Cholerne menele, ciągle to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego