fakt, że przez całe tygodnie w nieświadomości swej konsumowali mięsne potrawy. I to tak przy okazji, by the way, niezobowiązująco, na deserek albo przystawkę! Przekroczenie staje im przed oczyma coraz wyraźniej, coraz jawniej w całej swojej ohydzie! Przed chwilą wyprostowani i promienni świętym światłem przyjaciół całej natury garbią się i blakną, a buńczuczne deklaracje składane na spotkaniach, przy świątecznych stołach, na kempingach, iż od trzech lat nie brali do ust padliny, okazują się, obiektywnie rzecz biorąc, zwykłym oszustwem. I nagle po tylu wyrzeczeniach, po wchłanianiu tych wstrętnych wiórowatych świństw, mdłych drugich dań, obrzydliwych wodnistych zupek stają się takimi samymi żarłokami, takimi