kolejne zanurzenie któregoś kolosa nie zmyło go z tej życiodajnej powierzchni. Teraz w niezmiennie tak samo kończących się dniach potwory usychały, kurczyły się, wreszcie nikły - wszystko traciło energię, tę energię prącą gdzieś w czeluść przyszłości - a on sam wydawał się sobie skulonym w kącie bezwartościowym, zajeżdżonym i oszukanym przez perwersyjne błazeństwa głupkiem, którego szatan samoułudy właśnie skreślał ze swojej listy, z dopiskiem: "ZROBIONE - NIKT SIĘ O NIM NIE DOWIE..." Jeszcze kilka dni i zapadnie wyrok, a z nim i za nim wieczne odrzucenie i kompromitacja. "Jestem pusty worek, na którego dnie miota się kilka opętanych, chorych, wciąż tych samych, skradzionych skądś