przeniósł do pokoju, innym razem, gdy szliśmy do kogoś na imprezę, w biały dzień w alei Niepodległości zrobił kupę; był wiecznie głupawo uśmiechnięty i nucił: Hey, hey, hey, Saint Jerry is okay; już nie był hipisem jak Zamszyc, a bardziej prekursorem epoki Sex Pistols.<br>Saint Jerry grał na gitarze i błaznował; ludzie pobyli, popili, wyszli i zostaliśmy tylko we dwoje; dowiedziałem się, że Krzysiek ożenił się z Paolą i wyjechał na dłużej do Niemiec, ktoś załatwił mu robotę w zakładach Volkswagena i ona też by wyjechała, ale nie do takiej bratowej.<br>Przytula się do mnie, ale nie zgadza na seks, bo