Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
je po drabinie na górę, cisnął na worki mąki. Sam zeskoczył na dół, ściągniętą z głowy zabitego futrzaną czapką starł plamę krwi z polepy. Jeśli ktoś będzie się wpatrywał w to miejsce, to dostrzeże świeżą rudą plamę. Jeśli nie...
Znów wdrapał się na górę i łażąc po workach, znalazł miejsce blisko ściany spichrza. Do tej kryjówki przeniósł ciało strażnika, po czym usiadł obok. Teraz ponad worki wystawała tylko głowa Dorona, nie miał sposobności dobrze wyprostować nóg. Ale gdyby przyszła potrzeba, na pewno mógłby się skulić tak, że nawet ktoś stojący na piętrze, obok drabiny, nie zdołałby go dostrzec.
Martwy żołnierz, jedyny
je po drabinie na górę, cisnął na worki mąki. Sam zeskoczył na dół, ściągniętą z głowy zabitego futrzaną czapką starł plamę krwi z polepy. Jeśli ktoś będzie się wpatrywał w to miejsce, to dostrzeże świeżą rudą plamę. Jeśli nie...<br>Znów wdrapał się na górę i łażąc po workach, znalazł miejsce blisko ściany spichrza. Do tej kryjówki przeniósł ciało strażnika, po czym usiadł obok. Teraz ponad worki wystawała tylko głowa Dorona, nie miał sposobności dobrze wyprostować nóg. Ale gdyby przyszła potrzeba, na pewno mógłby się skulić tak, że nawet ktoś stojący na piętrze, obok drabiny, nie zdołałby go dostrzec.<br>Martwy żołnierz, jedyny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego