Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 5(500)
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1989
oparta o poręcz łóżka. Nagle uniosła głowę, podbiegła do mnie, zarzuciła mi ręce na szyję i przylgnęła do mnie całym ciałem. Tak, niech padną te słowa: czułem się szczęśliwy jak nigdy dotąd w życiu. Gładziłem ją po włosach, może nawet musnąłem wargami jej mokrą od płaczu twarz. Z tego uczucia błogości wytrącił mnie (jakże słabe to wyrażenie! ) jej śmiech: ten śmiech, studzienny, okropny, śmiech mojego ojca. Pociemniało mi w oczach, odepchnąłem ją od siebie z całej siły. Co się stało potem, nie pamiętam, Bóg mi świadkiem. Ocknąłem się na klęczkach wśród męskich krzyków i kobiecych zawodzeń, jacyś ludzie podnosili mnie z
oparta o poręcz łóżka. Nagle uniosła głowę, podbiegła do mnie, zarzuciła mi ręce na szyję i przylgnęła do mnie całym ciałem. Tak, niech padną te słowa: czułem się szczęśliwy jak nigdy dotąd w życiu. Gładziłem ją po włosach, może nawet musnąłem wargami jej mokrą od płaczu twarz. Z tego uczucia błogości wytrącił mnie (jakże słabe to wyrażenie! ) jej śmiech: ten śmiech, studzienny, okropny, śmiech mojego ojca. Pociemniało mi w oczach, odepchnąłem ją od siebie z całej siły. Co się stało potem, nie pamiętam, Bóg mi świadkiem. Ocknąłem się na klęczkach wśród męskich krzyków i kobiecych zawodzeń, jacyś ludzie podnosili mnie z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego