rozumieć, o te owoce mi nie chodzi, większe rzeczy traciłem w swoim życiu - dodałem filozoficznie. <br>- Cholera - wrzasnął pan Funio i nie odwracając się wcale od nas wsadził sobie fachowym ruchem palec głęboko w gardło, pokrztusił kilka razy i obficie rzygnął na czerwono. Wewnętrznych to jeszcze bardziej przeraziło. Wyglądało, jakby krwią bluzgał i choć wszyscy wiedzieli, że to były zatrute truskawki, widać było przestrach na ich twarzach. <br>Zakręciłem się na pięcie i pobiegłem do swojego gabinetu. <br>Kiedy wróciłem do brygady tynkarzy wewnętrznych, wszyscy rzygali, jedni nie ruszając się z miejsca, inni dyskretnie, w krzakach. Funio, który już widocznie wyrzygał, co mógł, stał