Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
doszczętnie spalili Wrzosów, cała ta ruchawka psu na budę się zdała - sarkastycznie rzucił Jassmont.
Tłuste policzki Szyca zsiniały od napływu krwi, pochylony nad świecą dyszał z oburzenia. - Ja też się pytam, i co z tego, że kozunie spalili miasto? Co z tego? Nam Polakom trzeba się bić, a nie dywagować - błysnęły białka oczu.
Oho, robi się niebezpiecznie - ocenił Jassmont i aby załagodzić, zapytał: - Jakim tytułem opatrzył pan swoje dzieło?
Szyc niedbałym i udawanym tonem odpowiedział: - Myślę, że stosowny do utworu będzie Polskie zajęcia.
Czas pożegnania; dopili to, co zostało, a zostało odrobinkę. Szyc wyprowadził Jassmonta. Przy furtce ściskał jego dłoń długo
doszczętnie spalili Wrzosów, cała ta ruchawka psu na budę się zdała - sarkastycznie rzucił Jassmont.<br>Tłuste policzki Szyca zsiniały od napływu krwi, pochylony nad świecą dyszał z oburzenia. - Ja też się pytam, i co z tego, że kozunie spalili miasto? Co z tego? Nam Polakom trzeba się bić, a nie dywagować - błysnęły białka oczu.<br>Oho, robi się niebezpiecznie - ocenił Jassmont i aby załagodzić, zapytał: - Jakim tytułem opatrzył pan swoje dzieło?<br>Szyc niedbałym i udawanym tonem odpowiedział: - Myślę, że stosowny do utworu będzie Polskie zajęcia.<br>Czas pożegnania; dopili to, co zostało, a zostało odrobinkę. Szyc wyprowadził Jassmonta. Przy furtce ściskał jego dłoń długo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego