Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
ust nabrzmiałe, soczyste koło dymu.
- Ja też chciałem zawsze gdzieś pójść, a teraz już nigdzie nie pójdę. Obojętnie żyć w takim razie: zawsze miałem do kogo pójść, dzisiaj nie mam. Czy ty mnie rozumiesz?
- Wszystko rozumiem, wszystko! - krzyknęła Pacia.
- Ech, co ja z tobą będę gadał, ditio. Widziałaś kiedy, żeby bocian z żabą się dogadał?
- Jestem taka nieszczęśliwa, a pan? Pan Staś zastanowił się przez moment.
- Nie. Ja już nie jestem nieszczęśliwy. Durnopian jadłaś kiedy?
- Nie, ale chłopcy próbowali.
- Rośnie tego pełno nad rzeką. Leżałem wtedy w szpitalu, jak mnie podcięli na Łosiówce, ty nie pamiętasz? Spać po nocach nie mogłem
ust nabrzmiałe, soczyste koło dymu.<br>- Ja też chciałem zawsze gdzieś pójść, a teraz już nigdzie nie pójdę. Obojętnie żyć w takim razie: zawsze miałem do kogo pójść, dzisiaj nie mam. Czy ty mnie rozumiesz?<br>- Wszystko rozumiem, wszystko! - krzyknęła Pacia.<br>- Ech, co ja z tobą będę gadał, ditio. Widziałaś kiedy, żeby bocian z żabą się dogadał?<br>- Jestem taka nieszczęśliwa, a pan? Pan Staś zastanowił się przez moment.<br>- Nie. Ja już nie jestem nieszczęśliwy. Durnopian jadłaś kiedy?<br>- Nie, ale chłopcy próbowali.<br>- Rośnie tego pełno nad rzeką. Leżałem wtedy w szpitalu, jak mnie podcięli na Łosiówce, ty nie pamiętasz? Spać po nocach nie mogłem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego