ojców, wpadła mu w ręce książka, która zainteresowała go bardziej niż inne. Bogobojny "ojciec" demaskował w niej jakąś współczesną herezję, imieniem: socjalizm.<br>Przeczytał uważnie, przeczytawszy, zaczął od początku.<br>Są ludzie, sekta, którzy zechcieli wszystko mierzyć pracą. Zasada, jak u świętego Pawła: "Kto nie pracuje, niechaj nie je". Odebrać bogactwa wszystkim bogaczom i uczynić je własnością powszechną. Zniósłszy własność prywatną wydzielać każdemu wedle jego pracy.<br>Zamyślił się na długo. Potem pilnie jął szukać bardziej ścisłych wiadomości. Przetrząsnął całą bibliotekę. Nie znalazł nic. Przypadkowo, w uwagach do jakiegoś pękatego tomu, natknął się raz jeszcze na wzmiankę o tajemniczej sekcie. Autor cytował urywki z