Typ tekstu: Książka
Autor: Kofta Krystyna
Tytuł: Wióry
Rok: 1996
Obie piersi były nimi gęsto
pokryte.

- Jego niezachwiana wierność zasadom
nie pozwoliłaby nigdy na niedociągnięcia,
których byliśmy świadkami. Gdyby żył...

- Ten niech się dziś lepiej nie pokazuje na ulicy
- powiedziała Stróżka.

- Co tam, tu go wszyscy znają. - Matka Miry machnęła
ręką i skierowała się w stronę bramy. -
Muszę zobaczyć.

- Nie boi się pani? - spytała Blokowa.

- Jak kto ma czyste sumienie, to się nie boi.

Wszystkie kobiety opuściły podwórko
i ojciec Eli stojąc na balkonie spokojnie nabijał
fajkę. Oparł się o mur i patrzył spod przymkniętych
powiek na sinawe aromatyczne obłoki dymu
rozpływającego się w letnim powietrzu.

Z wysokości balkonu dachy dwóch
Obie piersi były nimi gęsto <br>pokryte.<br><br>- Jego niezachwiana wierność zasadom <br>nie pozwoliłaby nigdy na niedociągnięcia, <br>których byliśmy świadkami. Gdyby żył...<br><br>- Ten niech się dziś lepiej nie pokazuje na ulicy <br>- powiedziała Stróżka.<br><br>- Co tam, tu go wszyscy znają. - Matka Miry machnęła <br>ręką i skierowała się w stronę bramy. - <br>Muszę zobaczyć.<br><br>- Nie boi się pani? - spytała Blokowa.<br><br>- Jak kto ma czyste sumienie, to się nie boi.<br><br>Wszystkie kobiety opuściły podwórko <br>i ojciec Eli stojąc na balkonie spokojnie nabijał <br>fajkę. Oparł się o mur i patrzył spod przymkniętych <br>powiek na sinawe aromatyczne obłoki dymu <br>rozpływającego się w letnim powietrzu.<br><br>Z wysokości balkonu dachy dwóch
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego