trochę żelazista, jakaś szczawa czy co. Naturalnie, nikt nie latał wokół jeziora, żeby się odmłodzić...<br>Odnosiłam wrażenie, że jedno przed drugim staramy się ukryć, że choć trochę wierzymy w tę legendę, która nas tu przywiodła, że staramy się być chłodnymi naukowcami. Nikt z nas nie mówił o tym, że się boi i że nie wie, dokąd zaprowadzą nas odchodzące od sali korytarze, których czarne otwory wydobywały z mroku nasze gasnące latarki. Obeszliśmy całą salę, mierząc ją krokami i próbując zapamiętać położenie poszczególnych otworów. Było ich siedemnaście. Dokładnie tak, jak zapisał biskup Jean, relacjonując opowiadanie świętej Wiktorii. Łatwo też odróżniliśmy, które wiodą