Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
do środka, odwrócił się od niej, otrzepał i wygładził płaszcz, otarł usta. Nic nie pozostało ze stanowczych postanowień sprzed dziesięciu sekund.
Bo cóż innego chroni nas przed czernią, jeśli nie forma? Istnieją granice, których nie należy przekraczać. Co ona najlepszego chciała tu zrobić? Rozumiem, boi się śmierci, ale - na litość boską! trochę taktu...!
- Panie - wtrącił się diabeł - gorąco doradzam usunięcie stąd ciał i zjechanie z drogi. Najwyraźniej nie jest ona zbytnio uczęszczana, ale gdyby jakiś...
- Takiś mądry? - sarknął błyskawicznie rozwścieczony Nicholas. - Wymyśl mi ty lepiej, jak zarazić tamtych w enklawie!
- Nie wiem, czy to ma jeszcze jakikolwiek sens, skoro nie żyją
do środka, odwrócił się od niej, otrzepał i wygładził płaszcz, otarł usta. Nic nie pozostało ze stanowczych postanowień sprzed dziesięciu sekund. <br>Bo cóż innego chroni nas przed czernią, jeśli nie forma? Istnieją granice, których nie należy przekraczać. Co ona najlepszego chciała tu zrobić? Rozumiem, boi się śmierci, ale - na litość boską! trochę taktu...! <br>- Panie - wtrącił się diabeł - gorąco doradzam usunięcie stąd ciał i zjechanie z drogi. Najwyraźniej nie jest ona zbytnio uczęszczana, ale gdyby jakiś... <br>- Takiś mądry? - sarknął błyskawicznie rozwścieczony Nicholas. - Wymyśl mi ty lepiej, jak zarazić tamtych w enklawie! <br>- Nie wiem, czy to ma jeszcze jakikolwiek sens, skoro nie żyją
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego