tym wzrokiem,<br>poci się, blednie, łypie w boki -<br>ach, może już nadchodzi odsiecz,<br>może Maczuga wnet tu dotrze<br>z swych dzielnych chłopców rotą śmiałą,<br>która porządek zrobi pałą!<br><br>Swych wiernych nie wypatruj zbirów! -<br>słyszy znów groźny głos Deptały -<br>Dzień sądu jest! Więc się te zuchy<br>do mysiej nory pochowały!<br>Ty, bracie, lepiej odmów pacierz,<br>bo próżno ci testament robić -<br>przepadło zagrabione mienie<br>i czas do śmierci się sposobić!<br>Nadchodzi wreszcie czas zapłaty -<br>za wyzysk, nędzę, za cierpienia,<br>za nasze połamane gnaty<br>i życie pełne poniżenia;<br>za to, że pierwsza lepsza świnia<br>mogła pomiatać tu człowiekiem;<br>za to, coś ze mną ty