się egzemplarzem ,,Kultury''.<br>Zawzięcie dyskutując o tym, ,,co będzie'', wracali na kwaterę. Odczytywali hasła na murach: DTV - łże jak łgał!, Precz z Komuną!, Red army go home! Zdumiewająca i niepokojąca zarazem była ta eksplozja swobody. Oczekiwali, jak prawie wszyscy w tym czasie, że pewnie niedługo wydarzy się ,,coś''. <br>A jednak brakło wyobraźni, gdy wskakiwali w śpiwory 12 grudnia wieczorem! Szwagier Janek zasnął od razu. Adam sięgnął po Sołżenicyna. Mijały godziny, a on, głęboko poruszony, pochłaniał historię jednego dnia Iwana Denisowicza Szuchowa. Dotychczas, zdarzało się, czytywał biuletyny KOR-u. Teraz dopiero przekonywał się, że istnieje jeszcze prawdziwa literatura, i że ma ona