Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Liryka mojego życia
Lata powstania: 1921-1969
dziecko takie małe, to dziecko takie chore,
To biedne dziecko umrze na pewno dziś wieczorem.

Lekarstwa napoczęte bezużytecznie stoją,
I chore dziecko rzęzi maleńką śmiercią swoją.

Za oknem zima skrzypi i kaszle wiatr na dworze,
Już nic biednemu dziecku na ziemi nie pomoże.

Śnieg pada bezszelestnie, zwyczajnie i powszednio,
Śmierć brodzi po pokoju i świece gasną przed nią.

Przy łóżku siedzi matka i cała trwa w podziwie;
Nie czuje nic, nie widzi, uśmiecha się leniwie...

Pogasły świece. Dnieje. Śnieg wisi na błękicie,
I w śniegu tym stopniało maleńkie, biedne życie;

Aż matka się zdziwiła, że stało się tak biało,
Że stało
dziecko takie małe, to dziecko takie chore,<br>To biedne dziecko umrze na pewno dziś wieczorem.<br><br>Lekarstwa napoczęte bezużytecznie stoją,<br>I chore dziecko rzęzi maleńką śmiercią swoją.<br><br>Za oknem zima skrzypi i kaszle wiatr na dworze,<br>Już nic biednemu dziecku na ziemi nie pomoże.<br><br>Śnieg pada bezszelestnie, zwyczajnie i powszednio,<br>Śmierć brodzi po pokoju i świece gasną przed nią.<br><br>Przy łóżku siedzi matka i cała trwa w podziwie;<br>Nie czuje nic, nie widzi, uśmiecha się leniwie...<br><br>Pogasły świece. Dnieje. Śnieg wisi na błękicie,<br>I w śniegu tym stopniało maleńkie, biedne życie;<br><br>Aż matka się zdziwiła, że stało się tak biało,<br>Że stało
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego