urodę istoty zadbanej i bliskiej, użyczył mu pogody ludzi, którzy tu dłużej lub krócej przebywali, dobrobytu, może trochę więcej niż dobrobytu, łudząco przypominającego dostatek, chociaż na pewno nie bogactwo. Teraz Miedzyń przechodził w ręce nowego właściciela, który nie tylko nie zapłaci ojcu umówionej sumy sprzedażnej, ale pogrąży majątek w nędzy, brudzie i zaniedbaniu, z których Miedzyń już nigdy - z tego, co wiem - się nie dźwignie, mimo różnych zmiennych kolei losu, jakie będą jego udziałem. Kiedy zajrzę tam po czterdziestu bez mała latach, zastanę brud i nędzę rolno-spółdzielczej gospodarki: rozkładające się trupy budynków, między którymi snuć się będą jakieś zszarzałe ludzkie