drżące, zalęknione,<br>najpierw w samych końcach palców, potem w całej dłoni, w całej ręce, w<br>całym sobie, a dopiero po chwili także w tym jej wygórzonym brzuchu,<br>który, wydawało mi się, zaczął róść, rozkwitać, rozprzestrzeniać się w<br>jakąś ranę, aż zatraciłem to poczucie dotknięcia, które wyznaczały moja<br>dłoń i jej brzuch, i już tylko czułem tę ranę w nas obojgu. Coś w tej<br>naszej ranie wyraźnie się poruszyło. Serce we mnie zamarło, poczułem<br>ucisk w gardle i gwałtownie zerwałem rękę z jej brzucha. Wydawała się<br>nie być wcale zaskoczona. Uniosła głowę i patrząc mi w oczy, bez cienia<br>żalu czy zawodu