Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 23
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
się Luba. - Póki nam płacili, sami kupowaliśmy, ale potem za co?
Luba dostała świetny kontrakt na Zachodzie; granie w ekskluzywnym hotelu: repertuar klasyczny, duża pensja i zagwarantowany czas na próby. Miała tylko kupić dobry instrument. Chodziła do kogo się dało, pożyczyła 5 tys. dolarów i w zdenerwowaniu dała sobie wcisnąć bubel. Lutnik obejrzał, powiedział, że długo na tym nie pogra. Nie było z czym jechać na kontrakt, a pieniądze trzeba oddać. Luba przyjechała do Warszawy zarabiać na długi. Przez pierwszy miesiąc była bez pracy. Czasem jadła, czasem nie, czasem nocowała u znajomych, czasem na dworcu. Tylko z językiem od początku nie
się Luba. - Póki nam płacili, sami kupowaliśmy, ale potem za co?<br>Luba dostała świetny kontrakt na Zachodzie; granie w ekskluzywnym hotelu: repertuar klasyczny, duża pensja i zagwarantowany czas na próby. Miała tylko kupić dobry instrument. Chodziła do kogo się dało, pożyczyła 5 tys. dolarów i w zdenerwowaniu dała sobie wcisnąć bubel. Lutnik obejrzał, powiedział, że długo na tym nie pogra. Nie było z czym jechać na kontrakt, a pieniądze trzeba oddać. Luba przyjechała do Warszawy zarabiać na długi. Przez pierwszy miesiąc była bez pracy. Czasem jadła, czasem nie, czasem nocowała u znajomych, czasem na dworcu. Tylko z językiem od początku nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego