o nim niczego powiedzieć, nikt go nie pamiętał.<br><br>Mieszkało się wtedy w Klubie Niemieckim w śródmieściu albo w leżącym na wzgórzu, trochę za miastem hotelu "Intercontinental". Pozostałe hotele, jak choćby moje ulubione "Spinzar" i "Kabul", były zburzone lub, jak "Ariana", zajęte na kwatery przez wojsko. Klub Niemiecki był to niewielki budynek z recepcją, restauracją, kilkoma pokojami gościnnymi, salonikiem i salą bilardową plus kilkanaście parterowych pawilonów zbudowanych wokół niewielkiego basenu, w którym nigdy nie widziałem wody, choć jego brzegi zawsze zastawione były drewnianymi leżakami. W klubie mieszkali niemal wyłącznie dziennikarze i w pogodne dni wylegaliśmy nad basen, by grzejąc się w słońcu