wojsko wiedzie spokojne życie, bo ma gwarantowany ustawą, bezpieczny dopływ pieniędzy z budżetu. W 2001 r., u schyłku rządów premiera Jerzego Buzka, kiedy resortem obrony kierował Bronisław Komorowski, przyjęto ustawę o przebudowie i modernizacji technicznej oraz finansowaniu Sił Zbrojnych RP w latach 2001-2006. Sejm zdecydował, by do 2006 r. budżet obronny Polski nie był niższy niż 1,95 proc. PKB (planowanego w następnym roku). To wyjątkowy przywilej: armia została wyłączona z budżetowych przetargów, potraktowana lepiej niż nauka, kultura, wymiar sprawiedliwości, oświata - i to w sytuacji kryzysu finansów publicznych.<br><br>Przecież akurat żadna wojna nam nie grozi. Więc dlaczego? Trzeba przyjąć, że