Typ tekstu: Książka
Autor: Jasieński Bruno
Tytuł: Palę Paryż
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1929
wpatrywał się w tę twarz, nagle tak bliską. Dzwoniło mu w skroniach. Gdzieś, powyżej myśli, przeszybował błysk: jaki podobny do matki! I nos, i usta, i zarys podbródka... Zachciało mu się wyć. Ciepła fala tkliwości popełzła skądś, z trzewi, pod krtań.
- Krew czuję, krew... - pomyślał, usiłując jakoś usprawiedliwić to, co bulgotało w nim nieznajomym nurtem.
Uwolniona spod kontroli mózgu ręka sama popełzła ku bladej głowie, opartej o ramę, spoczęła na czole, ześliznęła się na zlepione potem, jedwabiste włosy... I było w tym ruchu wszystko: matczyny, zmoczony łzami policzek, kiedy żegnał się na zawsze, i lata gorzkiej, zlodowaciałej samotności, bez ciepłego słowa
wpatrywał się w tę twarz, nagle tak bliską. Dzwoniło mu w skroniach. Gdzieś, powyżej myśli, przeszybował błysk: jaki podobny do matki! I nos, i usta, i zarys podbródka... Zachciało mu się wyć. Ciepła fala tkliwości popełzła skądś, z trzewi, pod krtań.<br>- Krew czuję, krew... - pomyślał, usiłując jakoś usprawiedliwić to, co bulgotało w nim nieznajomym nurtem.<br>Uwolniona spod kontroli mózgu ręka sama popełzła ku bladej głowie, opartej o ramę, spoczęła na czole, ześliznęła się na zlepione potem, jedwabiste włosy... I było w tym ruchu wszystko: matczyny, zmoczony łzami policzek, kiedy żegnał się na zawsze, i lata gorzkiej, zlodowaciałej samotności, bez ciepłego słowa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego