Rybionko (dawna ksywa "Rybi"), o wbijaniu noży w twarde plecy, o lożach dla VIP-ów, o tęsknotach ekspedientki z osiedlowej piekarni. Słowem, Masłowska znów, jak w "Wojnie polsko-ruskiej", choć już na epicką skalę, urządza pokazową defiladę nieudaczników, palantów, buców, chciwych suk, sprzedajnych guru, tępych policjantów i cwanych złodziei, którzy burą magmą krążą po zimowej Warszawie niczym w labiryncie kanalizacyjnych rur. Jednak zamiast streszczać przygody tych współczesnych Koziołków Matołków, którzy nie muszą szukać Pacanowa ani Itaki, bo zamiast nich mają swoją Warszaffkę, powiedzmy od razu: nie stanie się tu nic dobrego, no bo jak? Kosmos "Pawia królowej" to świat istot upadłych