E, smutny jakiś. Nic by z niego nie było w gospodarce.<br> W niewielkiej odległości za koniem szedł ksiądz z organistą, a za<br>nimi trumna niesiona przez czterech strażaków ze wsi w złotych kaskach,<br>a po ich bokach czterej oficerowie. Dwóch innych oficerów, w czarnych<br>mundurach jak żałobnicy, prowadziło pod ręce burmistrzową, a jeszcze<br>dwóch innych szło po bokach tamtych. Wyglądało, że nie ma nikogo z<br>rodziny, bo dalej szły już tylko w czarnych strojach stare baby ze wsi,<br>wynajęte do śpiewania i płaczu.<br> Kiedy kondukt wyszedł już z placu przed gminą na szosę, jeden z tych<br>oficerów z otoczenia burmistrzowej, odwróciwszy