szczęściem, lekarstwem. Tak mi się chce Siulkę moją ukochaną wycałować, być przy niej, na biedne chore oczuszki patrzeć..." Trzeba odpowiedzieć szybko na te słodkości, choć niełatwo wypełniać atramentowym maczkiem białe kartki, gdy zaczęły się kłopoty ze wzrokiem. A więc na razie choćby tyle: "Całuję Cię po wiele, wiele razy w buziaka, i w o ś k i, i w k o s t e c z k ę - trzy razy, w buraczek prawy i raz w lewy". Ta ostatnia pieszczotliwość mogła dotyczyć policzków pana Stanisława, kwitły bowiem na nich mocne rumieńce. Wyliczanka jednak osiek (?), kosteczek i buraczków skierowana była nie do