Liście, co już pożółkły nieco,<br>Odrywają się od drzew i lecą<br>Jak w rysunkowym filmie.<br><br>A tu spływa niebieski wieczór,<br>Wiatr szeleści w dziwnym narzeczu,<br>I zdmuchuje twoje oczy najmilsze,<br>Słowa gasną, stygną i bledną<br>I już kocham cię tylko jedną,<br>I wieczorną radością milczę.</><br><br><br><br><div sex="m"><tit>WIECZÓR</><br>Usypiają ludzkie dzieje<br> Zmierzchem byle jakim,<br>Wieczór w niebie wilgotnieje<br> Pachnąc tatarakiem.<br><br>Aniołowie młodym gajom<br> Rozczesują liście,<br>Wszyscy święci przebierają<br> Różańce perliście.<br><br>A to tylko gwiazdy pierwsze<br> Świtają w błękitach -<br>Bóg o ludziach pisze wiersze,<br> Których nikt nie czyta.</><br><br><br><br><div sex="m"><tit>WIERSZ POWSZEDNI</><br>Kazałaś, bym sobie szedł<br>Gdziekolwiek bądź, na ulicę!<br>Poszedłem drogą mych bied<br>I jestem sam