procent kobiet od razu zgadło, że chodzi tu o pot (męski lub damski), dodając, że dana osoba bała się czegoś lub też była szczęśliwa. Natomiast zdecydowana większość testowanych mężczyzn w ogóle nie potrafiła nic powiedzieć o pochodzeniu zapachu. Pozostali twierdzili, iż jest to najprawdopodobniej pot, ale też do końca nie byli przekonani. Badania Chen i Haviland to kolejne, tym razem jak najbardziej naukowe wyjaśnienie sytuacji, kiedy twoja pani drze się na ciebie, gdy wracasz nad ranem do domu. Jej wcale nie chodzi o to, że czuć od ciebie markową whisky, dobrą wódkę, piwo lub perfumy przypadkowo poznanej blondynki. Czuje, że znów