godziny 15.00. Nie wróciła. A zbliża się już wieczór.<br>Robert Janik daje sygnał do poszukiwań. Andrzej Brzeziński uruchamia "Sokoła". Kobietę dostrzeżono ze śmigłowca. Była w rzadkim lesie, na Wyżniem.<br>Umęczona brnięciem w ciężkim, mokrym, głębokim śniegu była wyczerpana, z objawami wyziębienia. Nie dotrwałaby do rana.<br>W lesie, w terenie całkowicie bezpiecznym, wyczerpany i wychłodzony człowiek, wyzuty z sił i woli walki - gaśnie, jak dopalająca się świeca. Człowiek w górach musi się wystrzegać nie tylko stromizny, nie tylko kruchości skał, nie tylko lawinistych stoków, ale także głębokiego śniegu.<br>Działo się to 23 kwietnia. O 21.20 pewien turysta zawiadamia Pogotowie, że