nikt nie wiedział, bo zamykał się u siebie i z nikim nie utrzymywał stosunków. Nazywał się chyba Karczmarkiewicz. Udało mi się go trochę obłaskawić, wpuścił mnie do swojego pokoju i pokazał obrazy. W istocie były to ikony malowane na deskach, które niezbyt mi się podobały, ale dobrze się zgadzały z celą samotnika.<br> Sąsiadem na piętrze był też Franek Ancewicz, czyli Pranas Ancevičius, z którym poprzedniego roku przygotowywaliśmy się do egzaminów u profesora Gutkowskiego. Biedny Gutkowski, rozstrzelany przez Niemców, był chyba psychopatą, bo nie tylko uważał statystykę za królową nauk, ale dręczył studentów, każąc im wypisywać na tablicy matematyczne wzory. Jednak egzamin