mąciły strugę świateł. Zapachniało miejskim zmierzchem w tropikach.<br>- Jest w człowieku okrutna ciekawość - szeptała Margit. - Zapomina, że one też pragną, cierpią, chciałby się wedrzeć w ich tajemnice, dowiedzieć, jak żyją, co sprawia im radość.... Choć wiem, że to niedobra wiedza, skoro nie mogę im pomóc.<br>- To, co mają, bardzo sobie cenią, a nawet myślą, że los je wyróżnił; są syte, noszą jedwabne sari, otacza je podziw i pożądanie, trafiają się stali wielbiciele... Nie tylko przyjmują podarki, ale i obdzielają nimi własną rodzinę - wzruszył ramionami malarz - tego, co byście w imię nakazów waszego świata próbowali im narzucić, jakoby dla ich dobra, wcale