Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 1
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
miałak ino dwie spódnice.
Maria Blachowa z Maruszyny Dolnej mówi, że z wielkim zaskoczeniem przyjęli w domu list od pana Prezydenta o przyznaniu im odznaczenia. - Jo przecie ani nie pomyślała o tym, zeby iść kany... Sami wysukują, wynańdują. Maria i Andrzej Blachowie całe życie tylko gazdowali. Narobili się dość. - Ani chałupy nie było, ani nicego... Dziś już "poprzepisowali" grunt na dzieci i żyją z rolniczej emerytury. - Teroz ino trza renty zganiać na wesela, bo wnuczka ma już siedemnaście lat - żartuje pani Maria.
Dopadam wreszcie osobę, która co roku "wysukuje, wynańduje" pary małżeńskie do Złotych Godów. Pani Stanisława Sarnecka - kierownik Urzędu Stanu
miałak ino dwie spódnice.&lt;/&gt;<br>Maria Blachowa z Maruszyny Dolnej mówi, że z wielkim zaskoczeniem przyjęli w domu list od pana Prezydenta o przyznaniu im odznaczenia. - &lt;dialect&gt;Jo przecie ani nie pomyślała o tym, zeby iść kany... Sami wysukują, wynańdują. Maria i Andrzej Blachowie całe życie tylko gazdowali. Narobili się dość. - Ani chałupy nie było, ani nicego... Dziś już "poprzepisowali" grunt na dzieci i żyją z rolniczej emerytury. - Teroz ino trza renty zganiać na wesela, bo wnuczka ma już siedemnaście lat - &lt;/&gt;żartuje pani Maria.<br>Dopadam wreszcie osobę, która co roku &lt;dialect&gt;"wysukuje, wynańduje"&lt;/&gt; pary małżeńskie do Złotych Godów. Pani Stanisława Sarnecka - kierownik Urzędu Stanu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego