obywateli". Jeśli nie, to czy w ogóle potrzebny jest taki<br>zapis i jak go mamy pojmować. Otóż, jestem głęboko przekonany, że nikt<br>poważny w Polsce nie chce wprowadzenia niejawnych ciał opiniujących ani<br>też cenzury w jakiejkolwiek formie. Że mamy już dosyć doświadczeń z PRL<br>z tego rodzaju instytucjami, których nowotworowy charakter sprawia, że<br>z łatwością dają przerzuty na całą tkankę życia społecznego. Że przed<br>treściami na przykład brutalnymi czy obscenicznymi powinny bronić nas,<br>z jednej strony, odpowiedzialność producentów oraz kodeks etyczny<br>dziennikarzy i artystów, a gdyby one zawiodły - z czym, niestety,<br>należy się liczyć - to, ze strony drugiej, zorganizowana opinia<br>publiczna