Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
jabłko.
Usłyszałem ciche buczenie. Spojrzałem kątem oka. Stary płakał, łzy strugami lały mu się z oczu, skapywały z brody. Wdepnąłem hamulec, zjechałem na skraj drogi. Niesamowite! To był tak znajomy widok, aż coś mnie ścisnęło w gardle.
- Przestań pan! - wrzasnąłem. - To nic nie da! I tak nie uwierzę!
Ale on chlipał dalej, głośno pociągał nosem, przecierał oczy pięściami. Z mokrymi, obwisłymi policzkami, zaczerwienionymi oczami i trzęsącym się podbródkiem przypominał starą kobietę. Tak samo jak po tej historii na stacji kolejowej, ile to było lat temu? Ze czterdzieści. Skatował mnie wtedy bezlitośnie, a potem też rozbeczał się - rzewnie i niespodziewanie. Byłem mały
jabłko.<br>Usłyszałem ciche buczenie. Spojrzałem kątem oka. Stary płakał, łzy strugami lały mu się z oczu, skapywały z brody. Wdepnąłem hamulec, zjechałem na skraj drogi. Niesamowite! To był tak znajomy widok, aż coś mnie ścisnęło w gardle.<br>- Przestań pan! - wrzasnąłem. - To nic nie da! I tak nie uwierzę!<br>Ale on chlipał dalej, głośno pociągał nosem, przecierał oczy pięściami. Z mokrymi, obwisłymi policzkami, zaczerwienionymi oczami i trzęsącym się podbródkiem przypominał starą kobietę. Tak samo jak po tej historii na stacji kolejowej, ile to było lat temu? Ze czterdzieści. Skatował mnie wtedy bezlitośnie, a potem też rozbeczał się - rzewnie i niespodziewanie. Byłem mały
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego